Translate

Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania najgorsze, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania najgorsze, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

sobota, 5 marca 2022

Okulista na Islandii

 Zdecydowalam sie na badanie okulistyczne tym razem w Islandii. Wiadomo, ze bedzie kosztowalo a teraz opowiem ile. Wizyta 9814isk czyli po dzisiejszym korzystnym dla nas kursie 328 zlotych i okularki 137000isk( bo byla promocja) czyli 4579 zlotych . Wlasciwie to tu moglabym skonczyc ta historie bo najwazniejsze podalam  ale moze nie najciekawsze. Okularki nosze od maturalnej klasy , w Polsce nigdy nie bylo mnie stac na porzadne badanie i oprawki z gornej polki. Zawsze szukalam najtanszej opcji. Od kiedy mieszkam w Islandii dwa razy skusilam sie na "oszczednosc" w Lublinie i w Gdansku. Z tych lubelskich okularkow wypadaly szkla jak sie schylalam a w Gdansku kupilam dwie pary, progresywne i przeiwsloneczne. Zdecydowalam sie na dwie sztuki bo na cala szybe byla promocja : "dodajemy drugie szkal gratis" . Zdziwilam sie bardzo jak w kopercie byly faktycznie drugie szkla do kazdej pary. Tylko po co ? Sama szkiel i tak nie wymienie a slozyc mi te   same tez  nie beda nie wiadomo ile lat. Myslalam raczej, ze za ta druga zakupiona pare nie bede placic.  Zeby jednak to bylo w tych "Gdanskich " najgorsze! Najgorsze bylo to, ze te przeciwslonecznie okazaly sie nieprogresywne czyli byly tylko minus, nie mialy tej czesci plus na dole, a te drugie nie mialy fotochromu, czyli nie reagowaly na sloneczko. Oczywiscie moglam na sloncu zakladac te przeciwsloneczne ale kazdy kto nosi progresywne wie , ze oczy nie od razu przestawiaja sie na patrzenie przez plus na dole minus na gorze. Jak to sie moglo stac? Zamawialam w ojczystym jezyku! Nie szukalam oszczednosci bo w przeliczeniu na korony to naprawde kosztowaly nieduzo, dlaczego wiec mila pani w Gdansku tak zawalila to zamowienie? Gdyby bylo blizej oczywiscie pojechalabym tam z reklamacja ale na taka odleglosc nie bede sie fatygowac.  W tych okolicznosciach nic dziwnego ,ze postanowilam znowu zrobic okularki w Islandii. Wizyte zamowialam w stolicy, wiekszosc specjalistow przyjmuje w Reykjaviku. Umawiasz sie na konkretna godzine i czekasz najwyzej kilka minut. Wymagana byla maseczka chociaz juz przepisy zostawiaja ludziom decyzje co do jej noszenia. Podczas wizyty pan okulista poprosil prawie natychmiast o jej zdjecia, niby zebow nie badal ale w oczy tez trudno  zagladac jak przyslania je dziwna szmatka. Badanie kilka minut i nowa recepta. Okazalo sie , ze lewe oko mi sie "naprawilo" o prawie dioptrie a plusy pogorszyly z 2 na 2,25 . Planowalam  poogladac okularki w wielu punktach ale trafilam w szpony pierwszego z brzegu optyka . Pan przyjechal tu z Austrii wiec latwiej bylo sie nam po islandzku dogadac. Nie wiem na czym to polega , moze na gramatyce ale z cudzoziemcem latwiej rozmawiac po islandzku niz z islandczykiem . Moze dlatego skusialam sie na zakup u tego pana , a moze dlatego ,ze jak w Gdansku dostalam drugie szkla gratis? Tym razem jednak te szka sa w oprawkach. Mam dwie pary okularkow. obie progresywne, jedne z fotochromem a drugie z nakladka przeciwsloneczna na taki magnesik, super leciutkie nawet z ta nakladka. Obie pary maja dwa lata gwarancjii , pan wyginal je w rozne strony zeby udowodnic jakie sa niezniszczalne, ale najwazniejsze , ze pasuja i widze przez nie naprawde swiatnie. Szkla sa jakies super premium dzieki temu nie mam takiego przeskoku z plus do minus , nie szukam glowa tego punktu przejscia ( ludzie z wada jak moja wiedza o czym mowie) . Na koniec wroce do kosztow, jesli wydalam na okularki ponad 50000isk to moge dostac dofinansowanie ze zwiazkow zawodowych. (te z Polski byly za tanie i chociaz rachunki sa uwzgledniane to liczy sie kwota minimalna wydana) Dofinansowanie wynosi 30000isk -1000zlotych i przysluguje raz na dwa lata. Zwykle nosze okularki dluzej niz dwa lata , z tymi z Gdanska wytrzymalam prawie trzy. Wniosek wypelnilam dzisiaj ,przez internet, wiec jeszcze nie moge powiedziec jak szybko zwiazki zareaguja (uzupelnie to).  Jeszcze jedno juz naprawde na koniec , nie wydalam calej wypalty ani nie pol, wiec spokojnie raz na te kilka lat moge kupic okularki takie jak naprawde chce , jakich potrzebuje. Gdybym chciala moglam caly dzien chodzic i przymierzac, jest naprawde duzy wybor. 18 lutego zamowine 28 byly do odbioru, poprosilam o wysylke dlatego dopiero 4 marca listonosz przyniosl do domku. 

ps. Dziewiatego marca, trzy dni po wyslaniu wniosku,  dostalam dofinansowanie ze zwiazkow 20500 isk.  Czyli caly koszt okularow to 117000isk.


(zamazalam kennitala(taki islandzki pesel) , moje urodziny sa tajne a od daty urodzin ten numer sie zaczyna )

sobota, 22 sierpnia 2015

Czy Polacy nie lubią emigrantów - Polaków? czy ogólnie nie lubią Polaków ?

Przeczytałam wpis na blogu pt :" Polacy nie lubią Polaków,którzy wyjechali...a najgorsze są nasze dobre koleżanki..."
Chciałam skomentować , ale tego  co  mam do powiedzenia nie da się tak ująć w krótkim komentarzu, stad ten wpis.

 Mam za sobą 9 lat doświadczeń emigrantki i nigdy nie dostałam szpili od dobrych koleżanek na temat tego jak to mi dobrze za granicą i nic nie wiem o realiach w Polsce, od zwykłych koleżanek również nie ...ani od tych złych...od nikogo!Śliskie tematy polityczne pojawiały się i pojawiają,  ale  nie obrażam się o stwierdzenie,ze nie powinnam popierać tych czy tamtych skoro tu nie mieszkam. Szanuję ten punkt widzenia, chociaż się z nim nie zgadzam i ciągle chcę mieć prawo głosu w Ojczyźnie. Może w końcu wybierzemy kogoś kto znajdzie zloty środek i pozwoli  wrócić tym , którzy chcą wracać

Wszyscy  dawni znajomi,sąsiedzi odnoszą się do nas z sympatią. Nie, wyjątek... wspólnota mieszkaniowa w Kluczkowicach(nie pozdrawiam pan Ewy i Marysi) kiedy szykowaliśmy mieszkanie na sprzedaż utrudniały jak tylko mogły nam życie, ale to wynika z ich wrednej natury a nie naszej emigracyjnej rzeczywistości. Kiedy tam  mieszkaliśmy też utrudniały życie. Jeśli kiedykolwiek będę robiła spis przyczyn naszej emigracji panie będą miały wysoką lokatę na tej liście.(Opowiem na pewno jak na moją prośbę o włączenie centralnego ,pani ewa kazała mi się modlić, bo tylko bóg możne mi pomoc i wiele podobnych sytuacji, temat na długi wpis)

Nie uwierzyłam,ze tak nas w Polsce nienawidzą. A jednak. Jeden z moich facebukowych znajomych napisał,ze męczą go Polskie upały i tęskni do Islandzkiego chłodku. I to wystarczyło żeby wywiązała się pod tym dyskusja, która pokazała mi,ze to się dzieje naprawdę. Rzeczywiście jest jakiś żal w ludziach.I tęsknią do wyobrażenia o lepszym życiu na emigracji, zbudowanego często na podstawie nieprawdy przekazanej przez emigrantów na wakacjach. Sama pewnie przyczyniam się do tego i nikogo za to nie winię. Kiedy jadę na wakacje sporo czasu zajmują mi zakupy. Nie dlatego,ze mam kasy jak lodu, ale dlatego,ze nie mam gdzie tu  kasy wydawać. Jedyny sklep z ciuchami ma taki "badziew",ze na bazarach w Polsce można się ubrać
 o niebo lepiej , a ceny jak w najlepszych butikach. Czasem jeździmy do stolicy i tam sklepy są pełne towaru, ale wiedząc ,ze za parę miesięcy będziemy na wakacjach ,lepiej zbierać pieniążki i zrobić fajne zakupy w Polsce. Jeśli ktoś nie wie,ze to jedyne ciuchowe zakupy w roku, możne pomyśleć,ze dorobiłam się za granicą nie wiadomo czego.
cytuję:
"W zamian mamy – rozdarcie… To jest ta druga strona medalu, o której się nie mówi. My też o niej nie wspominamy. Wolimy o tym nie myśleć, wolimy tego nie czuć…"

pisze mama z prądem i pod prąd. Może dlatego,ze nie mówi się o tym, co się czuje jest taki stosunek znajomych do niektórych emigrantów? Dlaczego właściwie nie mam powiedzieć o tym,ze tęsknię, ze niemal każdego dnia przekonuję siebie,ze postąpiłam słusznie wywożąc rodzinę za granicę,jak często robię bilans zysków i strat tamtej decyzji.
Ja wiem,ze świata nie zmienię,ale mogę mieć wpływ na opinię moich znajomych o mojej emigracji.To taka kropelka w morzu potrzeb. Również dlatego zaczęłam pisać bloga, żeby pokazać jak czuję się na emigracji w Islandii.

A możne mi nie zazdroszczą bo po prostu emigracja emigracji nierówna?Gdzieś tam gdzie nas nie ma jest lepiej... Tu na Islandii nie ma czego zazdrościć. W Polsce miałam mieszkanko, wynajęte ale zawsze pełne przyjaciół, tu mam duży dom ale zwykle pusty...w Polsce miałam prace w tak zwanym" wyuczonym zawodzie" a tu, schowałam wszystkie dyplomy do szuflady i  kroje ryby...niby czego mi zazdrościć i wbijać szpile ?Leżącego się nie kopie. A jednak! Jest ktoś kto mnie nienawidzi i dał to dobrze poczuć.

 Mogę rozwinąć wątek i   powiedzieć,ze Polacy nie lubią Polaków ale tu ,za granicą. Tego co przeszłam z rodaczkami opisać się nie da w jednym tomie...dopiero tu za granicą poznałam co to zazdrość, zawiść , niezrozumienie... nie można uogólniać,a to ,ze spotkało mnie coś złego  nie znaczy,ze wszyscy są źli.

Często słyszę,ze Polacy nie przyznają się do Polaków spotkanych przypadkiem. Tak właśnie jest. Wcześniej zagadywałam każdego :" o słyszę,ze mówisz po Polsku, skąd jesteś, miło Cię spotkać", itp teraz robię swoje i nie zaczepiam,nauczyłam się tego w mojej pracy. Nie mów! możne nie zrozumieją o czym mówisz i obrócą to przeciwko tobie...

Jeszcze jeden przykład. Mój syn mówi świetnie po islandzku i po angielsku .Chciał w Reykajviku zamówić kanapkę. Obsługiwała go dziewczyna z typowym polskim imieniem na plakietce. Syn zaczął po islandzku, to prosta sprawa, nazwy składników kanapki, jednak dziewczę dopytywało ciągle jakby nie dosłysząc, wiec przeszedł na angielski i podobna sytuacja. Mąż podpowiedział żeby przeszli na polski to będzie im łatwiej dziewczyna zarumieniła się ale dokończyła po islandzku...Oczywiście to nie jest regułą, dwa stoiska dalej zastanawialiśmy się co wybrać kiedy podszedł kelner i po polsku polecił nam pyszne danie.



Nie uogólniajmy proszę sytuacji,
 bo jak słusznie  zauważa mam z prądem , każdy człowiek czy rodzina to zawsze inna historia. 

 Tacy widocznie jesteśmy my Polacy,ze zawsze potrafimy znaleźć  powód aby komuś szpilę , aby kogoś posłać na łopatki , aby komuś cios poniżej pasa...walczmy z tym! Zróbmy coś tu i teraz zamiast  licytować się komu lepiej, zamiast rozpamiętywać powstania i szukać dziury w całym!

https://mamazprademipodprad.wordpress.com/2015/05/30/polacy-nie-lubia-polakow-ktorzy-wyjechali-a-najgorsze-sa-nasze-dobre-kolezanki/




poniedziałek, 3 sierpnia 2015

wiezy - dom na kredyt w Islandii

Mam dostęp do konta przez internet. No jasne,że nie jest to islandzki wynalazek i takie coś w Polsce mam od jakichś 20 lat. Nie o to mi chodzi. Bank islandzki różni się w swojej propozycji. Jedna z tych różnic polega na tym,ze rachunki wystawiane na moje nazwisko pojawiają się od razu na stronie i już poczta ich nie przynosi. Nawet o mandacie za przekroczenie prędkości z auto- radaru dowiedzieliśmy się w ten sposób. Drugą różnicą między Landsbanki a PKOBP jest tłumaczenie strony. Zaznaczam w jakim języku chcę mieć i automat już wszystko podaje po polsku.
 Jest taki  jeden rachunek, przychodzi co miesiąc od czterech lat. O nim właśnie chcę napisać.
 Z islandzkiego przetłumaczony jako ,,wiezy,, Co to takiego? A no kredyt na dom! Automatyczny tłumacz doskonale uchwycił sedno sprawy. Te "wiezy" trzymają nas tu na Islandii , chociaż "dzięki nim " nie czujemy się więźniami, wprost przeciwnie. Nasze życie bardzo się zmieniło po zakupie domu. Mamy swoje miejsce na ziemi, gdzie czujemy się jednocześnie szczęśliwi i nie szczęśliwi. Czego brakuje do pełni szczęścia?
Żeby ten dom był w Polsce! Dlaczego!!!??Dlaczego pytam jako Pani z biblioteki nie dostałam 25 tysięcy kredytu na wykupienie mieszkania w Polsce?A tu jako robol z fabryki, najgorsze stanowisko w hierarchii, dostałam na zakup dużego domu! Słyszałam,ze pracownik z dużym kredytem jest wymarzony dla pracodawcy, bo zależny mu na wypłacie. To prawda, ale przynajmniej wiem na co pracuję!
Wypłata z biblioteki ledwie wystarczała na bieżące rachunki, często musieliśmy wybierać które płacić najpierw,a które mogą poczekać. Tu po schowaniu dyplomów do szuflady nie mam takiego problemu.
 Landsbanki dał mi kredyt i Landsbanki bierze co miesiąc ratkę z odsetkami a co ma PKOBP? Zresztą nie tylko w tym banku pytałam, czepiam się tak PKOBP ponieważ tam miałam już od lat konto i tam pracownik obsługiwał mnie z lekceważącym uśmieszkiem, który pamiętam do dziś.

Dziękuję Landsbanki za twe  WIEZY


piątek, 12 listopada 2021

czwarta fala covidu w Isalndii

Znowu maski! Jak mnie to wkurza! Poszliśmy do sklepu a tam na drzwiach plakat informujący o maskach. Na szczęście mamy w aucie te z poprzednich fal, dyżurne , jednorazowe, niezastąpione od początku pandemii i zakładamy żeby nie narażać się obsłudze sklepu. I już nie wiem po co przyszłam , zresztą nic nie widzę , całe okulary parują , walczę tylko o jakiś obraz i chcę  szybko stąd wyjść. Łapię cokolwiek i wychodzę  ze sklepu ze słowami "jak mnie to wkurza!"
 90% społeczeństwa zaszczepione a chorych  najwięcej od początku pandemii. Zaszczepiłam się też tylko po to ,żeby móc wsiąść do samolotu a jak mnie wkurzyło kiedy moja jednorazowa dawka okazała się niepełna! Okazało się, że teraz potrzebuję drugiej dawki jakiejkolwiek szczepionki, która jest skuteczna po dwóch dawkach. CO TAKIEGO? Daje odporność po dwóch dawkach , chyba ,że jako druga po jednorazowej, która wcale nie jest jednorazowa , bo wymaga drugiej dawki czegokolwiek ?? !!! Chyba nie rozumiem...więc jak się okazało, że odmowa drugiej dawki nie ma wpływu na certyfikat covidowy, ten kod, który otwiera drogę do samolotu czyli na świat a w dodatku maja szefowa też odmówiła "doszczepiania" z rozkoszą powiedziałam nie !Jednak przy okazji poprosiłam o zbadanie przeciwciał , przecież to bezobjawowa choroba , może ją już przeszłam i jako "ozdrowieńca" mam odporność bez zastrzyku. Poprosiłam o badanie a potem o tym zapomniałam, zainteresowały się za to tym moje koleżanki z pracy więc poszłam do przychodni po wyniki . Tam okazało się, że one nie przyszły ale jak oddam znowu krew to może przyjdą. O nie ! Na to się też nie umawiałam, nie oddam ani jednej kropli niepotrzebnie a znowu aż tak ciekawa nie jestem.  
Żeby było jasne nie neguję wirusa, jest i na pewno ludzie cierpią a to nie jest śmieszne ale czy na pewno szmatka na ustach mnie przed nim obroni? Przykład z dzisiejszego poranka. Tatuś przyprowadza córeczkę, ona całuje go na pożegnanie w same usta, tatuś obniża maskę na brodę żeby to było możliwe i prosto od tego całusa leci  mała do mnie i wtula się w moją twarz, szyję , dotyka moich ubrań , rąk , włosów czego tam dosięgnie. Mam odepchnąć zarazę? Szmatka na ustach coś tu pomoże ? Jakie bakterie nie przeszły z ojca na panią przedszkolankę ?( wiem kij w mrowisko, ale mnie słowo "przedszkolanka "nie obraża są gorsze rzeczy na tym świecie, np bezobjawowy wirus). Na szczęście nowe szefostwo w firmie nie jest tak rygorystycznie nastawione do noszenia masek. Jeszcze nikt nie zwrócił mi uwagi ,że nie zakładam. Czy się boję? Nie boję się, ja się wkurzam! Te ograniczenia nie dają poczucia bezpieczeństwa tylko utrudniają życie. Rejestracja przyjeżdżających , daje powód mistrzom z wizzair żeby ludzi nie zabierać na pokład. Bardziej się boję, że mnie nie wpuszczą do samolotu niż, że  zarażę się covidem. Po weselu Oli , o którym opowiedam tu wiem,że wcale nie tak łatwo się zarazić. Jak odpoczywać na wakacjach nie mając pewności ,że wrócisz na tych samych zasadach, a mistrzowie z wizzaira tylko czekają żeby się do czegoś doczepić. Nie ma dnia żeby ktoś na forum nie informował o popisach geniuszy z wizzaira wspomnienia zawsze najgorsze z podróży ta linią.
W sierpniu byłam na kontrolnej wizycie w naszej przychodni, lekarz obiecał mi , że wirus za miesiąc się skończy. Zaszczepili się niemal wszyscy a wirus hula w najlepsze. Nie pojechaliśmy na wakacje, rezygnujemy ze świątecznego wyjazdu do stolicy na zakupy , żeby mnie szlak na same święta nie trafił od noszenia maseczki ratującej życie. Czego jeszcze można się spodziewać w najbliższym czasie? Włączysz wiadomości a tam przewidziało się polskim ekspertom ,że niedługo 30000 dziennie będzie pozytywnych wyników, otworzysz islandzką stronę a tam ,że czerwona strefa, rekordy zachorowań i już się odechciewa wszystkiego. W dodatku Boże Narodzenie wypada w weekend! Nawet to przeciwko nam , chociaż termin świat mógłby się zmienić , a nie tego się nie da więc pogódź się człowieku z tym czego zmienić nie możesz , przecież to się musi kiedyś skończyć.

sobota, 27 lutego 2016

nauka tolerancji po islandzku

Mam syna w siódmej klasie. Przyniósł do domu lekturkę szkolną. Dori litli verður utlenskur þorarinn Leifsson(Dori mały został cudzoziemcem) Islandzka książeczka, niedługa 48 stron. Dostał ją od jednej z nauczycielek razem z ćwiczeniami na rozumienie tekstu.
 Dziecko niechętnie czyta islandzkie książki, ponieważ nie odpowiada mu tematyka zwłaszcza humor. Staram się  zmienić jego nastawienie. Czytanie po islandzku jest bardzo ważnym elementem nauki tego języka. W wielu przypadkach musiałam przyznać dziecku rację i raczej wybieramy tłumaczenia na islandzki niż tutejszych autorów. Nie mamy jednak wpływu na lektury szkolne. Jednak ta nas absolutnie zaskoczyła.

 Opowiada historię chłopca Doriego, który nie chcąc siedzieć z nowym kolegą w ławce obraził się i przestał   odzywać. Nauczycielka odesłała go do dyrektora szkoły,i wyjechała na urlop.
Dyrektor postawił diagnozę: skoro się nie odzywasz jesteś cudzoziemcem! Dyrektor wezwał rodziców  chłopca, którzy najpierw stwierdzili , ze nie możne być cudzoziemcem bo to przecież ich syn ale po chwili przyznali rację Dyrektorowi. Nie mówi, to nie ich syn! Dyrektor postanowił rozwiązać problem , pogłaskał chłopca po głowie jak PSA i  dal mu koszulkę z litera ,,u,,(utlandinga  po islandzku cudzoziemiec) i miotłę do sprzątania. Tak się ,,szczęśliwie,, złożyło,ze potrzebowali kogoś do sprzątania szkoły! Podczas pauzy chłopiec stwierdził,ze nie ma jego plecaka ani kurtki. Poszedł wyjaśnić to do dyrektora. Dyrektor powiedział,ze oddal jego rzeczy na Czerwony Krzyż, ponieważ JAKO CUDZOZIEMIEC NIE MOŻNE MIEĆ NICZEGO, nie możne również wrócić do domu. Następnie wyjął paczkę przysłaną przez babcię chłopca, ale odmówił mu oddania paczki, ponieważ nie ma prawa do niej dopóki nie dostanie zezwolenia na zamieszkanie na Islandii. Dyrektor  zjadł osobiście wszystkie cukierki. Nie oddał na Czerwoni Krzyż , ponieważ cukierki są szkodliwe.Przy tym wyśmiewał chłopaka i wyzywał.
Nikt z kolegów nie rozmawiał z Dorim i chociaż wcześniej był organizatorem życia towarzyskiego w szkole teraz wszyscy śmiali się z niego.
 Dori poszedł sprzątać salę gimnastyczną i tam spotkał ducha Gudrun. Zaczął rozmawiać i cieszył się,ze chociaż ten duch go rozumie. Gudrun tłumaczyła chłopakowi,ze źle postępował nie rozmawiając z kolegami. I pociesza słowami,ze wie, jak się chłopak czuje bo BYĆ CUDZOZIEMCEM JEST TAK SAMO ŹLE JAK BYĆ DUCHEM, TO NAJGORSZE CO MOŻE BYĆ. Wtedy wróciła z urlopu nauczycielka i nie mogła zrozumieć co się dzieje.  Postanowiła odwieźć Doriego do jego domu ale wcześniej pogodził się z kolegą, z powodu którego przestał się odzywać.
 W domu Doriego był również dyrektor. Zdziwił się,ze nauczycielka wcześniej wróciła z urlopu ale tez ucieszył się, ponieważ skończyła NAUCZKĘ, KTÓRĄ WYMYŚLILI DLA DORIEGO. Jak się okazało cala historia była w porozumieniu z rodzicami lekcją dla chłopaka. Nauczycielkę z urlopu odwołał duch Gudrun.

Nie zabrakło oczywiście typowego islandzkiego humoru. Po zjedzeniu cukierków dyrektor ,,bekał,, a resztę dnia spędził w ubikacji z powodu biegunki, o czym wszystkim opowiedział i zostało odpowiednio  zilustrowane.

Teraz powiedzcie jakie wnioski z tej historii? Jak nie mówisz to jesteś cudzoziemcem , jak cudzoziemiec to jedyne prawo sprzątać! I te wyzwiska, porównania do psa, foki, wyśmiewanie, ignorowanie a wszystko dlatego,ze nie mówił... To tak się uczy szacunku  w islandzkiej szkole?

ponizej zdjecia ilustracji oraz troche tekstu ...
 strona tytulowa
 Maly Dori obrazony na kolege, przestaje sie odzywac.Dyrektog poklepal go po glowie jak malego pieska...

Dyrektor  wezwal rodzicow, ktorzy po rozmowie stwierdzili, ze chlopak jest cudzoziemcem , Dori otrzymal koszulke z literka U ,,utlenskur,, CUDZOZIEMIEC  , nastepnie otrzymal mopa i zobaczyl gdzie miejsce cudzoziemca...
 kto zna islandzki ten moze przeczytac, jast to fragment o tym jak dyrektor odmowil oddania paczki , poniewaz chlopak nie ma adresu na Islandii I JAKO CUDZOZIEMIEC NIE MOZE MIEC NICZEGO , nizej wysmiewa chlopaka  mowi,ze podskakuje jak foka, szczeniaczek...
 tu pan dyrektor pozera cukierki , kotrych  nie odda na Czerwony Krzyz poniewaz sa szkodliwe
 samotny, wysmiany, okradziony...placze w ciemnej sali gimnastycznej...




 biegunka po zjedzeniu cukierkow...

 Dyrektor informuje Doriego,ze jego rzeczy zostaly oddane na Czerwony Krzyz...
tu jest rozmowa Doriego z duchem Gudrun, duch mowi;Ty jestes cudzoziemcem, to tak samo zle jak byc duchem. To jest cos najgorszego.

a to juz zeszyt cwiczen do nieszczesnej lektury. Dziecko wypelnilo kilka zamin zdazylismy interweniowac, przykre...


 Jedno z pytan w cwiczeniach: Jak wedlug ciebie jest byc cudzoziemcem na Islandii? i nastepne :Obejrzyj dobrze obrazek i opisz jak wyglada Dori.



 pytanie:To bylo nieprzyjemne dla malego Doriego byc codzoziemcem poniewaz dzieci nie byly dobre dla niego. Jak to jest wedlug ciebie byc cudzozmiemcem w twojej szkole. Dlaczego?

piątek, 10 lutego 2023

służba zdrowia w Islandii

 Często pojawiają się pytania o islandzka służbę zdrowia. Odpowiedzi są rożne jak różne są doświadczenia ludzi. Ja powiem tak, mieszkam tu od 2006 roku z mężem i dwoma synami , teraz jeszcze z synową i wnuczką. Miałam to szczęście ,ze dzieci moje nie chorowały zbyt często a my zbyt poważnie. Jednak poważniejsze sprawy się tez zdarzały . Maź kiedyś po świętach wielkanocnych przesadził z babką wielkanocną i trafił do szpitala. Bez kitu ! nie ja go znokautowałam za jakieś romanse   tylko pokonało go żarcie świąteczne. W szpitalu otrzymał bardzo fachową pomoc, bez zarzutu a raczej z zachwytem o ile można dobrze wspominać tamte przykre chwile. Osobna sala , miły personel. Ach i och. Wspominam o tym dlatego ,ze w ubiegły piątek przywlokłam z pracy ÆLUPEST czyli mówiąc po ludzku grypę żołądkowa . Ja miałam tylko ból brzucha , wnuczka wymiotowała a najmocniej dopadło najsilniejszego. Wszystkie najgorsze objawy telepały nim   do środy, w środę zadzwonił do lekarza bo na wizytę w przychodni tak "od ręki " nie ma co liczyć.

 Na telefon większa szansa, zresztą diagnoza prosta skoro połowa wsi ma ta sama chorobę i oczywiste objawy. Dzwoni wiec do tego lekarza , zamawia wizytę telefoniczna , lekarz oddzwania wysłuchuje co się dzieje i ochoczo niesie pomoc. Przegląda historię choroby i mówi ,ze przepisze lek , który dostał w 2016 roku ,skoro wtedy pomógł to teraz tez powinien.  Z typowym dla siebie poczuciem humoru stary skwitował to tak : dobrze , ze mi zęba nie wyrwał , bo kiedyś mnie bolał i rwanie pomogło ! 

Kochani jeśli chcecie się leczyć w Islandii to na wszelki wypadek usuwajcie z historii choroby rwanie zębów, co jeśli lekarz trafi na taki scenariusz i zechce go zastosować w przypadku bólu głowy ? Urwie łeb jak nic !

niedziela, 8 listopada 2020

dobra zmiana

 Mieszkam za granicą od 2006 ale cały czas chcę wrócić. Ostatnio rozglądamy się coraz poważniej za naszym miejscem na emeryturę, przyglądamy się miejscom , cenom nieruchomości ale przede wszystkim ludziom. I właśnie to ostatnie budzi największe obawy. Co z tego ,że miejsce będzie cudne jak nie będzie obok dobrych ludzi. Niestety to co dzieje się w naszym kraju  może budzić tylko niepewność i strach. 

"Dobra zmiana" prowadzi ludzi w bardzo złym kierunku.  Nie da się ukryć, że ludzie zieją jadem i nie biorą jeńców.  Czytałam o internetowych trollach ale były to dla mnie jakieś raczej postacie jakby  literackie, wymyślone, przecież tak naprawdę ludzie tacy nie są, ludzie są dobrzy, myślą..  

Okazało się ,że jednak byłam w błędzie . Przy okazji wyborów prezydenckich w Polsce uaktywniła się dawna znajoma. Komentowała bieżące wydarzenia i wydawała opinię na każdy temat. Jej wypowiedzi były jakby wyjęte z wiadomości tvp . Mój brat próbował podjąć jakąś dyskusję  z Tą panią ale w odpowiedzi dostawał tylko kolejne wpisy pełne komunałów i jadu .Czytałam to  wszystko z niedowierzaniem i nie reagowałam, aż do ubiegłego tygodnia. Moja znajoma wyraźnie nie wzruszona niedorzeczną decyzją o zamknięciu cmentarzy 1 listopada, twierdziła, że to wszystko jedno kiedy się idzie zapalić znicze,  dalej , napisała, że na protestujące kobiety to "tylko wojsko "! Zdaję sobie sprawę ,że znowu zacytowała nieudolnie jakieś pisowskie media i tak naprawdę nie chce walczyć z kobietami wojskiem,  jak często wcześniej nie przemyślała swojego wpisu. Wystarczyło staranniej wyrazić swoje myśli, uczono nas tego w szkole. W tej samej szkole!  

 Jest mi przykro czytać  takie wpisy  kobiety, która ukończyła to samo liceum , w którym kształtowały się moje poglądy na świat.  Ta sama polonistka i rok lub dwa później napisana matura. Te same lektury i ten sam patron szkolny a mam wrażenia jakbym miała do czynienia z kimś kto wiedzę o życiu i świecie pozyskał z tvpis i radia maryja i mentalnie tkwił gdzieś w dalekiej przeszłości. 

Wymieniłyśmy kilka przykrych uwag i  moja przerwa się skończyła, musiałam wracać do pracy.           Po pracy przy obiedzie mój małżonek pyta czy widziałam co dzisiaj wypisuje moja koleżanka, bo jeśli nie widziałam to ma dla mnie , zrzut z ekranu. Opowiedziałam , mu że nie tylko widziałam ale tego nie wytrzymałam i wymieniłyśmy kilka nieprzyjemnych uwag. Chciał koniecznie to przeczytać ,a tu zaskoczenie, wszystkie posty zostały usunięte. Tak właśnie postępuje ktoś kto nie umie uzasadnić swojego zdania , niestety tego się spodziewałam i dlatego nigdy wcześniej nie reagowałam na głupoty, które wypisywała. To okropne jak zmieniło się nasze społeczeństwo, jak wystarczyło dać parę złotych i już oczy zamknięte na świat.  Zamknięte oczy , zaprzeczanie faktom, wykręcanie kota ogonem, obrażanie i atakowanie każdego kto ma inne zdanie. Nie zgadzam się na walkę wojskiem z protestującymi kobietami to: nie umiem czytać, wyrywam zdania z kontekstu, na starość odbija mi palma i się ośmieszam... na prywatny profil dostałam instrukcję co mi wolno a czego  nie  i pytanie ile we mnie nienawiści...   To jest właśnie najgorsze, nie próbuje dialogu tylko od razu atakuje z grubej rury. Sama chciałam...po co mi to było? po co zaczepiać trolla zawodowego ? 

A może jednak chociaż raz zastanowi się nad swoimi słowami ? Trzeba myśleć co się mówi a tym bardziej co się pisze , bo internet nie zapomina i ktoś może zapisać i w odpowiednim momencie zacytować wypowiedź. Mam nadzieję, że zacznie chociaż troszkę myśleć.

        Jeśli nie zatrzymamy tego co dzieje się w naszym kraju to obawiam się ,że nie będzie do  czego wracać.  ludzie skaczą sobie do oczu zamiast rozmawiać. Nie jest miło, nie jest bezpiecznie. 

Tu w Islandii chociaż nie jesteśmy u siebie nie czujemy strachu , pracujemy i nie musimy obawiać się o przyszłość dzieci.  Tutaj kobiety nie muszą martwić się o opiekę medyczną nad sobą i swoim dzieckiem, warunków na salach porodowych nawet nie próbowałabym porównywać. Jeśli ktoś chce założyć tęczowa czapeczkę to ją zakłada, jeśli chce wyjść z domu w piżamie to tak właśnie robi. Już to słyszę, że palma... na starość...  

 kilka przykładów postów mojej "Hejterki "





tu "zdanie wyrwane z kontekstu", wywody na temat opozycji , która zmanipulowała kobiety nie zachowały się , i całe szczęście 

Bardzo kibicuję wszystkim protestującym, chciałabym móc wrócić do kraju tolerancyjnego, bezpiecznego , przyjaznego ludziom o różnych poglądach . 

czwartek, 6 sierpnia 2015

parawaning

W mediach zaszumiało nowym tematem. Grodzenie terenu na plaży parawanem PARAWANING. Pamiętam moje pierwsze wyjazdy nad Bałtyk. Zabierała mnie Chrzestna ze swoimi dziećmi. To wtedy zauważyłam i zapamiętałam parawany. Kolorowe tkaniny nabite na  kołki, wytyczające "mój kawałek przestrzeni". Byłam małą dziewczynką, ale zapamiętałam je. Dlaczego? Ludzie chcą odgrodzić się nimi od innych, pokazać ,ze są lepsi ponieważ udało im się zająć miejsce najbliżej wody. Zupełnie nie rozumiem po co?. Do Bałtyku i tak nie da się wejść. To przejaw naszej narodowej ambicji źle ukierunkowanej. Ja za swoim parawanem chciałam ukryć moją skromną rudowłosą osobę. Nie muszę mówić jak działa słońce na skórę rudaska. Pierwszego dnia czerwień , drugiego bąble a trzeciego schodząca skóra. Tak było w czasach kiedy kremy z filtrem nie były tak popularne. Teraz używam Oriflame i mogę zapomnieć o tamtych skutkach opalania.
Kiedyś usłyszałam od zupełnie przypadkowej, obcej osoby, był to pierwszy dzień na plaży , chociaż z moją cerą nie ma to  większego znaczenia. Usłyszałam: A TA CO TU TAK STRASZY TĄ BIELIZNĄ i nie chodziło o kostium kąpielowy a rzecz jasna o moją jasną karnację. To na długie lata przekonało mnie ,ze powinnam używać PARAWANU. Jak ja zazdrościłam szczęśliwym posiadaczom tego cennego paska materiału, zazdrościłam ich miejsca, w którym mogą ukryć swój wstyd: białą skórę.Ta osoba nie zdawała sobie sprawy jak jej głupi komentarz wpłyną na dziewczynkę, którą wtedy byłam.
 Teraz jakieś 30 parę lat później, zmieniłam się i swoje podejście do życia. Podczas ostatnich wakacji na ciepłej plaży w Arenales, gdzie nie było ani jednego parawanu,  miałam ochotę opalać się toples . Może to dlatego,ze już wszystko co najgorsze na swój temat usłyszałam od RODACZEK ,możne dlatego,ze ludzie obok mnie na plaży nie odgradzali się parawanami .Zamiast ciągle bać się co wypada korzystali z plażowania.
Ludzie zacznijcie żyć, przestańcie ciągle obserwować i oceniać innych. Czy nie nudzi was ciągle obserwowanie , komentowanie ,ocenianie rzeczywistości?. Chyba nie lubimy takich postaw skoro chcemy schować się za parawanem przed wścibskimi oczami ,,wszechwiedzących,, Dlaczego jednak to ciągle trwa i nie da się przerwać?

niedziela, 23 lipca 2017

wizzair najgorsze wspomnienie z wakacji

21 lipca wracaliśmy z wakacji w Polsce  lotem z Katowic do Reykjaviku. O godzinie 17.50 zaczęto odprawę. Ustawiliśmy się w kolejce do nadania bagażu. Obok odbywała się odprawa do Barcelony. Stanowisko zajmował młody mężczyzna, powiedział, że się nudzi więc pomoże odprawiać kolegom do Reykjaviku. My byliśmy odprawieni online więc nadaliśmy bagaż i poprosiłam pana o wydrukowanie karty pokładowej, ponieważ nie mamy drukarki a na lotnisku nie ma automatów do drukowania kart. Druki zapisane w moim telefonie były za małe i słabo widoczne. Właściwie to drukarkę mamy  ale  jest tak rzadko używana, że zabrakło tuszu.
Wtedy przestało być miło. W sposób niegrzeczny i arogancki pan oznajmił, że nie zamierza tego zrobić ponieważ powinnam sobie to sama wydrukować. Tłumaczę więc ,że nie mam drukarki a na lotnisku w Reykjaviku bez problemów wydrukowano nam te karty, pan z drwiącym uśmieszkiem oznajmił, że powinnam przeczytać sobie regulamin i nic go to nie obchodzi, że nie mam drukarki. Pytałam co mam w tej sytuacji zrobić, czy naprawdę nie może mi pomóc. Jego ton i sposób w jaki się do mnie odzywał był bardzo nieuprzejmy. Zażądał 170 zł za odprawę. Powiedziałam, że jesteśmy odprawieni,  nie mieliśmy tylko  na czym wydrukować. Całą sytuację obserwowała pani ze stanowiska obok, zainteresował się tym również pan odprawiający pasażerów do Reykjaviku. Zrobiło się zamieszanie. Powiedziałam, żeby przestał dyskutować skoro nie może pomóc a on ,że to ja dyskutuję. Poprosiłam o podanie nazwiska a panią ze stanowiska obok o pożyczenia długopisu żeby je  zanotować. Zawahała się chwilkę ale długopis podała mówiąc ,że kartki żadnej nie ma. Zapisałam numer na ręce 3099. Odeszliśmy od feralnego stanowiska i zaczęliśmy szukać pomocy u innych pracowników lotniska, przemiłe panie poradziły żebyśmy podeszli jeszcze raz do odprawy. Stanęliśmy więc w kolejce ponownie, pana 3099 na szczęście już nie było a Młody człowiek , który zajął jego miejsce kiedy usłyszał, że nie mam drukarki bez problemów i zbędnych komentarzy wydrukował nam coś na kształt paragonu z kodem, który był dla nas przepustką do samolotu. Czyli można pomóc? Dalsza droga do samolotu już bez problemów i bez stresów a po godzinie lotu oznajmiono nam, że mamy lądować w Stavanger bo  będziemy tankować paliwo. I tak zmuszono nas bez żadnego uprzedzenia wcześniej do spędzenia dodatkowych 30 minut w  koszmarnie ciasnym samolocie. Powrót z wakacji w Polsce może pogorszyć głupia pyskówka na lotnisku ale gwóźdź do trumny to nieprzewidziane lądowanie.
Kiedyś lecieliśmy z nimi z Warszawy. Były to czasy kiedy urządzaliśmy swoje życie na emigracji i ciągnęliśmy ile się dało dawnego życia z Polski. Walizki zapakowane do granic wytrzymałości, wiecie o czym mówię. Każdą z czterech waliz przeważyłam o jakiś kilogram. Waga łazienkowa nie sprawdza się idealnie. Przy nadaniu bagażu kazano nam ustawić wszystkie razem i w dowód zemsty naszą rodzinę rozsadzono po całym samolocie. Teraz nadałam 18 kilo ale nikt nie zwraca za niedowagę ani nawet nie podziękuje.
Dodam jeszcze, że mają najmniejszy bagaż podręczny żeby upchać jeszcze więcej osób w samolocie.
Za te ich vip bilety zdecydowało się zapłacić kilka osób i różnicę mieli tylko taką, że wpuszczano ich jako pierwszych więc musieli spędzić więcej czasu w zatłoczonym koszmarnie samolocie.
Jeśli tylko będę miała jakikolwiek wybór za nic nie wsiądę już do samolotu linii WIZZAIR.

Moja rada na koniec jeśli nie chcecie być narażeni na arogancję i chamstwo pracowników polskiego lotniska wydrukujcie sobie te karty albo  miejcie w telefonie dobrze widoczne druki. Ja po latach spędzonych na Islandii przyzwyczaiłam się do tego, że ludzie są pomocni w takich sytuacjach, zapomniałam już jak to jest z Polskim "panem na stanowisku" choćby to miało być tylko stanowisko odpraw na lotnisku. Nie przepuści okazji żeby pokazać swoją  "władzę", a jego szefowa jeszcze próbuje bronić chamstwa, jeszcze może się uda udowodnić, że to pasażer jest dla nich a nie oni dla pasażera. Wymusiłam przeprosiny a cała sytuacja pozostawiła tylko niesmak. A jednak jest i plus tego, zaczynam coraz bardziej doceniać Islandczyków.


takie coś wystarczy , o takie cos była awantura, uczulam, żeby wydrukować sobie albo zapisać w telefonie 

numer zamiast nazwiska, podobno nie wolno im podawać swoich nazwisk, żebyście widzieli minę tej pani kiedy poprosiłam o długopis żeby zapisać nazwisko, walczyła chwilkę  lojalność wobec kolegi ale długopis dała



oto moja korespondencja z lotniskiem i wymuszone przeprosiny :







Dzień dobry,
Oczywiście uznaję, że pracownik który dokonał przedruku BP wykonał to słusznie.
Za zaistniałą sytuację i trudności jakie spotkały Pana na lotnisku w KTW przepraszam.

Życzę miłego dnia.

Pozdrawiam
Marlena Twardokęs
PAX Supervisor
LS Airport Services S.A.
Katowice Airport Branch
Mob: +48 539 932 355
e-mail: m.twardokes@lsas.aero


-----Original Message-----
From: Zbigniew Dubaj [mailto:darek11@simnet.is]
Sent: Saturday, July 29, 2017 2:05 PM
To: Marlena Twardokęs
Subject: Re: reklamacja

Dzień dobry,
 Jednak drugi pracownik uznał za słuszne wydrukowanie nam czytelnej karty pokładowej, ponieważ posiadane przez nas w telefonie była zbyt mała. Pokazywałam jeszcze dwóm Paniom z obsługi odprawy , które również uważały, że jest to zbyt małe i możemy mieć problem przy wsiadaniu do samolotu. Moja skarga dotyczy niegrzecznego zachowania pracownika 3099, brak dobrej woli z jego strony. Jeszcze raz zaznaczam, że pokazywałam w telefonie nasze karty. Nie chodzi mi o jakieś reklamacje tylko żebyście ludzi godnie traktowali, nikt nie zasługuje na brak szacunku ze strony obsługi lotniska. Pracownik zachował się niegrzecznie, nieprofesjonalnie. Jeśli trudno pani stwierdzić jaką formę przedstawiłam niech FAKT WYDRUKOWANIA PRZEZ KOLEJNEGO PRACOWNIKA świadczy, że miałam podstawy prosić o przedrukowanie. To zajęło chwilę , kosztowało grosze. Załączam zdjęcie tego wydruku.

 Monika Dubaj
3547778133,
Naustabud19,
360 Hellissandur



Pierwsza odpowiedź na moją skargę :

Dzień dobry,
Uprzejmie informuję, że Pasażer powinien posiadać przy sobie podczas podróży kartę pokładową wydrukowaną przez Internet, na lotnisku bądź w aplikacji na urządzeniu przenośnym.
Linia lotnicza znosi opłatę za brak w/w w przypadku posiadania przez Pasażera dokumentu w formacie PDF lub „nieczytelnej” karty pokładowej na której są podstawowe informacje dotyczące pasażera, rezerwacji i odprawy.
W tej chwili trudno stwierdzić, że forma jaką pan przedstawił stanowiła podstawę do wykonania przedruku karty pokładowej na lotnisku bez dodatkowych opłat.
Jeżeli jednak taka decyzja została podjęta przez naszego pracownika, uznaję że słuszna.
Nie poniósł Pan dodatkowej opłaty z tego tytułu.

Zalecam na przyszłość posiadanie BP we właściwym formacie.

Marlena Twardokęs
PAX Supervisor
LS Airport Services S.A.
Katowice Airport Branch
Mob: +48 539 932 355

LS Technics.
LS Technics Ltd with its registered office in Warsaw, at Wirażowa 35 Street, 02-158 Warsaw, Poland
Registered in the Register of Entrepreneurs kept by the District Court for the capital city of Warsaw
XIII Commercial Department of the National Court Register under No. 0000152229
Tax Identification Number 645-10-02-139. Share capital: 19.767.400 PLN.
Tel/Fax.: (+48) 32 284 50 85
office@lst.aero | www.lst.aero Divisions:
Krakow International Airport (KRK) | Katowice International Airport (KTW) | Wroclaw International Airport (WRO)
Warsaw International Airport (WAW) | Bydgoszcz Airport (BZG) | Gdansk International Airport (GDN) | Poznan Airport (POZ)
Lublin International Airport (LUZ)


wtorek, 15 czerwca 2021

egzamin z języka islandzkiego na obywatelstwo

 to tylko jeden dzień z życia....


Czwarty czerwca jest dniem szczególnym w naszym życiu, rocznica ślubu a w tym roku akurat tego dnia zaplanowano egzamin z języka islandzkiego . Dokumenty o obywatelstwo  złożyłam dawno temu, ale podeszłam do tematu dość luźno. To znaczy nie doczytałam dokładnie  czego potrzeba i tak wysłałam sobie co tam miałam w domu. No niestety nie, wymagania są dość konkretne a lista jest długa. Przysłali mi dokładny wykaz czego oprócz mieszkania tu minimum 7 lat potrzebuję. Największą przeszkodą było to co mogę uzyskać tylko  w Polsce zaświadczenia o niekaralności. Okazało się ,że ambasada nie będzie pomocna ale mogę postarać się o to zaświadczenie za pośrednictwem konta w banku. Wszystko szło dobrze do momentu gdzie miałam podać kod z karty kodów, po trzecim błędzie zorientowałam się ,że używam karty męża , nie zadziałało ale skutecznie zablokowało dostęp do konta. Odblokować mogę telefonicznie ale bank musi oddzwonić na jeden z  dwóch podanych  przeze mnie numerów , jeden mam do pracy , w której nie pracuję od 15 lat a drugi do mieszkania , w którym nie mieszkam od 15 lat. Zagranicznego numeru bank przyjąć nie chciał już nie pamiętam dlaczego. Konto zablokowane,  zaświadczenia brak, sprawa odroczona, po jakimś czasie przypomnieli o sobie i przysłali mi listę "braków" , akurat zbliżały się wakacje. Przypadek sprawił, ze zostaliśmy w Polsce dłużej niż planowaliśmy  TU więc był czas na spokojną wyprawę do Sądu po zaświadczenie. Myślałam ,że to będzie złożenie wniosku, bieganie po piętrach po znaczki , czekanie tygodniami na zaświadczenie a tu opłata w jednym okienku, wniosek na ścianie przed biurem i największy szok, pan po prostu wprowadził mój pesel do swojego komputera i za pomocą jednej pieczątki załatwił sprawę. Szok dłużej trwał niż pobyt w Sądzie. Okazało się jeszcze, że moje dokumenty muszą mieć apostille czyli potwierdzenie autentyczności. Islandzkie biuro sugerowało wizytę w naszej ambasadzie ale i TĄ sprawa nasza ambasada się nie zajmuje ... co oni tam właściwie robią ? Na szczęście można to załatwić pocztą, jak też tłumacza, bo miejscowy chciał jakieś krocie za tłumaczenia. Jeszcze kilka świstów ,że nie zalegam z długami, nie pobieram zasiłków ,nie zalegam w naszej gminie z opłatami, o dochodach za ostatnie 3 miesiące, o podatkach za ostatnie 3 lata  i o niekaralności tu na miejscu.

 Muszę dodawać ,że każdy papier trzeba opłacić? Ktoś policzył, że wszystko ponad 100 000 isk . Na tym etapie został ostatni punkt : egzamin z języka islandzkiego (oczywiście nie darmowy - 35000 isk. ) Słyszałam od znajomych ,że "załatwiali " sobie ten egzamin jednym telefonem od znajomego Islandczyka , który TAM dzwonił , mówił, że osoba  rozmawia i po sprawie. Poprosiłam moje koleżanki o pomoc w tej kwestii. Oczy mają wielkie do tej pory. Trudno myślę sobie , odpuszczam, ale moja polskojęzyczna koleżanka z pracy powiedziała, że ten egzamin jest w czerwcu. Jak to warto rozmawiać w jakimkolwiek języku. Zapisałam się na ten egzamin ale podjęłam desperacką próbę i napisałam list ,że tu mieszkam 15 lat, mam Synowa Islandzką, mam wnuczkę w połowie Islandzką , mam ponad 200 godzin kursów i pracuję od czterech lat jako nauczycielka ich dzieci, skoro mogę uczyć dzieci to chyba i umiem coś tam mówić, ale pozostali głusi na moje skomlenia ( zostaje pytanie czy tamtym rzeczywiście udało się bez egzaminu czy to kolejne kłamstwo na liście zmyślonych historii miejscowych mitomanów)  . 


Kto chciał poczytać o egzaminie powinien przeskoczyć w TO miejsce. Egzamin był o 13.00 . Zebraliśmy się w poczekalni. Same egzotyczne twarze,  ok 40 osób i tylko ja z Polski. Chwilę przed czasem przyszła pani , sprawdziła listę i dokładnie , pomalutku wyjaśniała kolejne kroki, przeszliśmy do sali egzaminacyjnej. Koperta na stoliku a w niej zadania. Najpierw dwa dialogi do posłuchania i do nich pytania, potem dwa teksty  do poczytania  samodzielnego i do nich pytania, potem opowiedz w co najmniej pięciu zdaniach co widzisz na obrazku , i na koniec części pisemnej opowiedz w co najmniej pięciu zdaniach i swoim dniu. Bułka z masłem. Po drugim czytaniu ktoś zawołał że chce jeszcze raz, myślę, dobrze ! JA zrozumiałam! ale jak już pozwolili przejść do czytania to zbladłam, bo  kiedy ja byłam w połowie pierwszego tekstu  jedna pani już skończyła! Myślę, nie dobrze! Trzeba się skupić. Lepiej napisać mniej a poprawnie czy więcej ale z ryzykiem błędów...jak na maturze . 

Wyszłam z sali jako 5 i usiadam na kanapie obok jedynej pani , którą podejrzewałam o Polskie pochodzenie, zagaduję wiec  oczywiście po islandzku  "skąd jesteś?" ale odpowiedź pokazała tylko braki w mojej edukacji, nie znam takiego kraju, ale faceta ma Polaka wiec się pięknie uśmiechnęła a tu  kobieta z krzesła " proszę nie rozmawiać " !Mówię jej przepraszam, ale my nie o egzaminie przecież. Zamiast się ucieszyć , podsłuchać nas i wypuścić z dyplomem kazała siedzieć cicho. Po chwili poszłam na egzamin ustny. Pani włączyła nagrywanie i zadała kilka podstawowych pytań, potem pokazała obrazki i kazała opowiadać co na nich widzę, jacyś ludzie na ulicy, jakieś dzieci z piłką , rodzinka na pikniku takie tam a potem rozmowa o jedzeniu , co tam lubię a co w restauracji zamawiam i koniec . Mowę ,że to stresująca dla mnie sytuacja a pani ,że niepotrzebnie bo dobrze mi poszło. Najgorsze, że na wyniki trzeba czekać 4 do 6 tygodni, ale przynajmniej wyślą informację do właściwego urzędu.  Wychodząc z budynku spotkałam pana , który też zdawał. Zapytałam jak mu poszło a on odpowiedział po angielsku, że jest tu drugi raz i że TO TYLKO JEDEN ,KOLEJNY DZIEN Z ŻYCIA ....

za dwa tygodnie dopiszę jak mi poszło....albo "spalę się ze wstydu" i nic już nie napiszę 


PS. 7 lipca przyszedł wynik egzaminu, zdałam ! Teraz pozostało czekać na decyzje urzędu o przyznaniu obywatelstwa, mam nadzieję, że nie będą wymagać od nowa dokumentów , które były ważne miesiąc . Czekamy ...


PS. 14 lipca z Utlendingastofnun biuro , które rozpatrzy wniosek, przysłało zapytanie o egzamin, bo chcą rozpatrywać ale brak tego egzaminu. Na egzaminie jasno ale w języku obcym powiedzieli, że wyślą sami i my nie musimy już wysyłać . To samo było w mailu z wynikiem egzaminu, jednak nie wysłali , albo niesłusznie zdałam, bo nie rozumiem. Wysłałam szybciutko dyplom a za dwa dni kolejny mail tym razem potwierdzający moje obawy. Syn miesiąc temu ,13 czerwca skończył 18 lat ,więc nie mogę za niego decydować i uczynić go islandzkim obywatelem. Mamy złożyć wniosek jeśli Młody chce , taki specjalny dla  ludzi w wieku 18 -21 lat . Już poszedł pocztą elektroniczną a jutro wyślemy zwyczajną. Na pewno będzie konieczna opłata 25000isk (780 zł) . nie pamiętam też czy zapłaciłam za mój wniosek , składałam pierwszy w 2018 roku, można nie pamiętać ale skoro zajmują się jeszcze moimi papierami to zakładam, że tak. Jeśli nie na pewno się upomną w stosownym momencie. Czekamy...


PS. 14.09 2021 Byłam już zniecierpliwiona czekaniem , nawet szukałam pomocy na FB Polonia w Islandii 


ale jak widać mało odpowiedzi i mało konkretów.  I wreszcie dzisiaj 14 września przyszła poczta duża koperta a w niej decyzja... Mamy to ! Od dziś mogę wpisać w rubrykę OBYWATELSTWO  dwa obywatelstwa. Jak się z tym czuję? Nikt na lotnisku nie powie mi, że  "wyjeżdżam do Islandii", teraz to ja wracam do domu, do kraju , którego jestem OBYWATELKĄ , nie jestem już tu gościem, rezydentem. Jestem OBYWATELKĄ ISLANDII .